top of page

CAMINO NORTE

Nie ma słów które opisywałyby w stopniu choć dostatecznym, to co przeżywałem na szlaku do Santiago de Compostela. Tych niesamowitych chwil, które z pewnością zapamiętam do końca życia! Nie znam przymiotników, którymi mógłbym opisać spotkanych na tym szlaku ludzi. Mogę co prawda się starać, wielokrotnie używając przedrostka NAJ, ale będzie to tylko nieudolna próba opisania osób, widoków i przygód. Nie mam też fotografii, które zadowalająco oddałyby piękno i klimat Camino. Muszą wystarczyć Wam relacje jakie zamieszczałem na tym blogu w czasie trwania pielgrzymki oraz zdjęcia, które teraz dla Was wybrałem. Powtarzałem to wielokrotnie i powtórzę po raz kolejny. Camino nigdy nie będzie takie jakie sobie wymarzyliście i zaplanowaliście. Codziennie będzie Wam dostarczać wielu niespodzianek ... i małych cudów. Bo Camino jest takie jakiego potrzebujemy, a spotkani na nim ludzie - nigdy nie są przypadkowi! Spakujcie więc plecak, załóżcie wygodne buty i odważnie wyruszcie na szlak, by napisać własną, wspaniałą historię! BUEN CAMINO!!! 

WSTĘP - "LICZY SIĘ DROGA" - moje Camino.
Ruszam na JAKUBOWY SZLAK do Santiago de Compostela.
Chcę by moja pielgrzymka była inspiracją dla tych, którzy od dawna marzą o tej drodze, ale wciąż brakuje im impulsu do podjęcia trudu codziennego pokonywania pieszo wielu wielu kilometrów. 
Będę relacjonować "na żywo", przebieg mojej codziennej wędrówki, wprost z drogi do grobu Świętego Jakuba. Opisywać moje doświadczenia, przygody, chwile euforii i załamania. Po powrocie możecie liczyć na obszerne podsumowanie i fotorelację.
Ważne jest również to, że w ciężkich chwilach spowodowanych zmęczeniem i bólem nóg będę miał świadomość, że w Polsce ktoś mnie wspiera i dopinguje do dalszego trudu.
Każdy z Was może zostać uczestnikiem tej pielgrzymki!
Pakując plecak i idąc ze mną, lub obserwując mój trud na FB. 
Chcę czuć Wasze wsparcie i słuchać Waszych rad.
W zamian obiecuję spakować Wasze intencje do plecaka i zanieść aż do katedry w Santiago de Compostala. 
Pielgrzymujmy razem! :) 

DZIEŃ 1 - Druga noc w autobusie, w końcu udało mi się zasnąć. Nagle tą błogą chwilę gwałtownie przerywa szarpnięcie i krzyk kierowcy - Irun !!!!!
Ale jak? Co? Chwileczkę! O 4 rano? Jest ciemno! 
Żegnam się z towarzyszką podróży, której pomoc przy wszystkich autobusowych przesiadkach była bezcenna. Ruszam. Ruszam na moje Camino!!! Epicka chwila. Upajam się nią ;) 
Już za pierwszym zakrętem, ten cudowny moment przerywa Niemka. Ingrid - bo tak miała na imię.
Ingrid jest najlepszym przykładem niemieckiego pielgrzyma. Nie rozstawała się z przewodnikiem!!! Ciągle trzymała go w dłoniach i na każdym zakręcie ... a.n.a.l.i.z.o.w.a.ł.a!!! 
W pewnym momencie odwróciłem się - i nie dostrzegłem Ingrid. Rozejrzałem się i nie było też widać żółtych strzałek. Podniosłem głowę i zobaczyłem nad sobą 4 piękne orły. Postanowiłem iść w stronę w którą dumnie krążyły. Drogę znalazłem. Ingrid już nie :)
Do San Sebastian wszedłem punktualnie o 12. Urocze miasteczko z przepiękną plażą. Poszwendałem się. Zaliczyłem Mszę Św. Znowu się poszwendałem, by znaleźć mapę CAMINO i paszport. Mapy nadal nie mam - i wcale mnie to nie martwi. Paszportu również nie - i to już stanowi pewien problem. 
Za San Sebastian przechodząc przez wioskę, zastałem zaproszony do prywatnego domu na kawę i ciacho. Wraz z gospodarzem wykonaliśmy szlagierowo kilka rosyjskich piosenek, których był miłośnikiem i ruszyłem dalej. Doszedłem do Orio. Mówią że to 42 km od Irun. 
Pielgrzymie pamiętaj! 
Nie kupuj mapy!
Bez mapy, dzieją się cuda! ;)

Dzień 2: Orio wyruszyliśmy wraz z Dorotą (którą poznałem na noclegu) o 7 rano. Po wczorajszych 42 km, zasłużyłem na dłuższy wypoczynek :) Po kilku kilometrach spotkaliśmy też Grześka i Radka - kolejno z Gdyni i Kostrzyna. Razem pokonywaliśmy liczne tego dnia wzniesienia i zejścia. Widoki zapierały dech w piersiach. Podejścia też :) Po 26 km dotarliśmy do Deba.
Na Camino jest jak w życiu!
Trzeba się najpierw nieźle napocić 
Żeby było z górki.

Dzień 3: Ruszyliśmy o 7. Już na początku czekała nas spora wspinaczka, o łącznym przewyższeniu 600 m i długości 10 km. 
Powoli wlokłem się pod górę. Przede mną szedł Grzesiek z Kostrzyna, a za mną Radek z Gdyni i Dorota z Warszawy. Atmosfera jak na królewskim etapie Tour de France :) Tyle że nikt nikogo nie ścigał. Każdy szedł swoim tempem. Kilometr po pierwszym postoju zorientowałem się - że zostawiłem aparat. Rozpoczęłam bieg, przywołując w pamięci wszystkie foty które mogłem utracić. Byłem przerażony. 
W końcu dobiegam, a tam z moim aparatem w dłoni stoi ... uśmiechnięta Dorota :) Odetchnąłem. 
Pozostała część dnia to strome zejście do uroczego miasteczka, którego nazwy nie pamiętam : ) A na koniec etapu kolejne strome podejście do przepięknego opactwa Cystersów w ZIORTZA. Gdzie znaleźliśmy nocleg. 
Miejsce doprawdy wspaniałe!
Wieczorem czeka nas nabożeństwo w miejscowym kościele. 
Dziś przeszliśmy 28 km.
Do Santiago pozostało 724 km :)

Dzień 4: Rano wciąż jeszcze nuciłem psalmy gregoriańskie, śpiewane wieczorem przez zakonników klasztoru, w którym spała cała nasza "drużyna" z Camino :) 
Ja, Dorota, Grzechu i Radek.
Była również zupa, którą ugotował zapewne nasz opiekun Padre Gregorio ;) I piwo miejscowej roboty. 
Ogólnie jak na razie najlepszy nocleg na trasie.
Rano wspólne śniadanie z pielgrzymami z Niemiec, Francji i Hiszpanii ... i w drogę. 
To był wspaniały dzień!
Humory dopisywały, nogi niosły, a Dorota miała dzień konia ;)
Były też dyskusje nad nadprzyrodzonymi umiejętnościami Radka. Jakimś cudem nie utrwalił się na zdjęciu do którego pozował. Nic! Wielkie nic! Ani twarzy, ani ręki, ani nawet nogi ;)
Trasa nie była łatwiejsza, ani trudniejsza od wczorajszej. Były liczne wejścia i zajścia. Szliśmy. Krok po kroku. Aż doszliśmy z chłopakami do LEMEZY. Śpimy w miłym alberge ... na podłodze ;)
Przeszliśmy dziś 36 km, a do Santiago zostało 686 :)
A teraz wino! Wasze zdrowie !!! :) 


DZIEŃ 5 - CAMINO: Pogoda jak na razie mocno nas rozpieszcza. Nie pada, a temperatura nie przekracza 26 st.C. 
Dziś wyruszyliśmy dopiero o 8.30. By na wzniesieniu przed Bilbao, poczekać na Dorotę. Która zakończyła wczorajszy etap - 10 km przed nami. 
Spotkaliśmy się ok. 11 i spokojnym tempem poszliśmy do stolicy Kraju Basków. 
Śpimy w świetnym alberge, położonym na wzgórzu, niemal na końcu miasta. 
A wieczorem wspaniała kolacja przygotowana przez katalońskich skautów! :)
Dziś przeszliśmy zaledwie 15 km.
Do Santiago - coraz mniej :)

Camino - dzień 6: Od rana uwiera mnie odcisk. Prawdopodobnie z głębszą rezerwą ropy. Wyszedł na lewej pięcie. Idealnie w miejscu mocno utrudniającym prawidłowe stawianie stopy. 
Mógł powstać kilka centymetrów z lewej lub prawej strony - ale nie! On właśnie jest tam - gdzie boli najbardziej.
Przeczłapałem dziś z Bilbao do Pobeny. 25 km. A że bolało - zrobiłem to bez postojów :)
Leżę w raz z "drużyną", do której dziś dołączył Michał z Białegostoku, na wspaniałej piaszczystej plaży. Ogromne fale wysokości kilku metrów sprawiły, że na kilka chwil zmieniliśmy się w dzieci. ;)
To był ostatni dzień pielgrzymki przez Kraj Basków. 
Oby jutro noga bolała mniej.
PS. Wody oceanu oddaliły się od plaży o 200 m. Niesamowity widok

Moje Camino. Dzień 7. 
Pobena - El Pontarron. 
To był epicki dzień! 
Jeszcze nigdy nie mieliśmy tak dobrze zaplanowanego etapu. I jeszcze nigdy nie zrobiliśmy tak wielu kilometrów więcej, niż ten plan zakładał. 
Szlak wiódł pięknym klifowym brzegiem oceanu. Widoki zapierały dech w piersiach. Trasa była by łatwa, gdybyśmy przez nieuwagę nie zboczyli wraz z Dorotą i Grześkiem na południe, w kierunku parku krajobrazowego. 
I choć pejzaż był doprawdy ładny, zrobiliśmy w sumie zamiast planowanych tego dnia 28 km - 37 !!!!
Dodatkowo idąc wzdłuż wybrzeża, weszliśmy na klif z którego dalsza droga wiodła już tylko w przepaść :) 
Dzień zakończyłem 3,5 km spacerem po zakupy - w japonkach!
Do Santiago zostało - 608 km !!!

Dzień 8:
25 km do Noja w Kantabrii, zrobiliśmy zgodnie z naszą normą - do godziny 13.30 :)
Dziś zasłużone SPA w hostelu za 11 euro i plażą, tuż obok. 
Trasa w Kraju Basków była ładniejsza i bardziej górzysta. Choć i tu jest dość ładnie i nie do końca płasko ;)
Dorota, Grzechu, Radek ... 
Poznaliśmy się na drugim etapie z Orio do Deba. I choć sam nie wiem jak to możliwe, tworzymy wspaniałą drużynę wspólnie podążającą do Santiago. :)
Każdy z nas jest inny, lecz razem tworzymy idealną całość. 
Dorota - twarda babeczka. Poliglotka. Rozważna cześć naszej ekipy. Jak się zgubić, to z nią! 
Grzesiek - zdecydowanie posiada najlepszą kondycję z nas wszystkich. Jeden z tych przyjaciół, z którymi można "konie kraść".
Radek - skarbnica wiedzy :) Nikt inny nie potrafi tak rozładować atmosfery i wszystkich doprowadzić do śmiechu. I najlepsze! Robiąc to nieświadomie :)
DO SANTIAGO ZOSTAŁO JUŻ MNIEJ NIŻ 6OO km !!! :)

Moje Camino - Dzień 9:
Wyruszyliśmy dopiero około godziny 9. Powody były dwa. Wspaniałe warunki w jakich spaliśmy, oraz fakt - że dziś zamierzaliśmy przejść zaledwie 15 km. Do Alberge z naszych marzeń i snów. Chyba jednego z najbardziej popularnych miejsc noclegowych na szlaku, w miejscowości GUEMES. 
Jeśli kiedykolwiek będziecie na Camino Norte, musicie to miejsce odwiedzić. Koniecz

Moje Camino - Dzień 10: 
Dziś idziemy przez SANTANDER do miasteczka SANTA CRUZ DE BEZANA.
"Bo każdy poprostu TU chciałby być - mimo wszystko" ;)
Nigdy na Camino nie chodźcie najkrótszym szlakiem. Nigdy!
Nie warto! 
Bo ominiecie taaaaaaaakie widoki :)
A w 10 dzień Camino trafiłem do raju - z prawdziwymi aniołami !!! :) 
To niesamowite, jak dobre można mieć serce.
Santa Cruz de Bezena. 

DZIEŃ 11 - Żal było żegnać się z gospodynią poprzedniego ALBERGE. Taki jednak los pielgrzyma - "dzisiaj tu, jutro tam ... " :) 
Dziś szliśmy mostem kolejowym, na który piesi mają zakaz wstępu. Przez piękne średniowieczne miasteczko Santillana del Mar. Asfaltem i polnymi drogami, wśród ślicznych okoliczności przyrody. 
Śpiewaliśmy, żartowaliśmy, potem znowu śpiewaliśmy i żartowaliśmy ... i nawet jedliśmy :)Aż doszliśmy do COBRECES. 
Przeszliśmy jakieś 34 km i jesteśmy 519 km od Santiago de Compostela! :)
PS. Kąpaliśmy się w oceanie. :)
A wieczorne nabożeństwo u Cystersów zachwycało

Moje Camino - dzień 12.
Wstajemy, pakujemy plecak, ruszamy. Mijamy wspaniałe miasta, miasteczka, wioski, pola i lasy. Spotykamy wiele osób z wielu krajów. 
Dziennie pokonujemy od 20 do 35 km.
I tak Od 12 dni. I chcemy więcej! :)
Dziś jesteśmy w SERDIO. 
Jutro wchodzimy do kolejnego regionu, na naszej trasie do Santiago. Asturii.
Z całego serca pozdrawiamy wszystkich wspierających nas w drodze!
Dziękujemy!

Moje Camino - dzień 13
Od trzech dni robimy dziennie ponad 30 km. I przyznam, że czuję to w nogach.
Jesteśmy już w Asturii. Regionie prześlicznym. 
Dziś doszliśmy do Llanes. I choć miasteczko jest niezwykle urocze i posiada dwie plaże (z których już skorzystaliśmy :) ) w planie mamy jeszcze trzy kilometry marszu, na plażę do pobliskiej wioski. 
Czeka więc nas noc w namiocie ;)
Pozdrawiam.
PS. Przeszliśmy dziś jednak ponad 40 km. Sprawdzam czy mam jeszcze stopy.
Namiot. Plaża. 

Moje Camaro - dzień 14.
Oznaczenie szlaku w Kraju Basków jest fantastyczne i nie powinniście się zgubić. Wystarczy iść zgodnie ze wskazaniem żółtych strzałek. 
Camino w Kantabrii nieco ustępuje pod tym względem sąsiadom. Szczególną uwagę należy zwrócić, na oznaczenie drogi w miastach. 
W Asturii dominują, namalowane na słupkach, charakterystyczne żółte muszle na niebieskim tle. Kierunek marszu (ku mojemu zaskoczeniu) wskazuje jednak "pupka" muszli, a nie jej czubek. :)
Camino w wielu miejscach, ma swoje alternatywne szlaki. Zasada jest prosta: czym dłuższa trasa, tym ładniejsza :)
Dziś zrobiliśmy zaledwie :) 20 km i jesteśmy w świetnie prowadzonym, przez niemieckie małżeństwo, Alberge w Cuerres. 
Szliśmy wspaniałym szlakiem pomiędzy wysokimi Górami Kantabryjskimi po lewej stronie, a morzem o tej samej nazwie po prawej.
Doprawdy Asturia zachwyca! :)
Za nami półmetek Camino Norte!!! 
Kiedy to minęło??? :)

Moje Camino - dzień 15.
Asturia wciąż zachwyca. 
Dziś doszliśmy do LA ISLA. Choć mieliśmy z Grzechem szalony pomysł, by cisnąć 40 km :) 
Wygrała w nas miłość do naszej czteroosobowej drużyny :)
Do Santiago pozostało ... UWAGA !!! :) .... 379 km !!!
PS. Dziś zrobiliśmy na kolację najpyszniejszą jajecznicę w Hiszpanii. 

Moje Camino - dzień 16.
TO BYŁ KRÓLEWSKI ETAP!!!
Wyszliśmy o 6.30. 
Kawa po 4 km. Śniadanie po 21 :)
Potem czterokilometrowe podejście na 500 m.
Zakończyliśmy dzień wejściem na nieco niższe, bo 250 metrowe wzniesienie i zejściem do Campu Deva - zaledwie kilka kilometrów przed Gijon.
Przeszliśmy w sumie 45 km! 
I sam nie mogę w to uwierzyć, że wszyscy żyjemy i czujemy się całkiem dobrze. 
WASZE ZDROWIE !!! :)
Gorąco wszystkich pozdrawiamy!
Dorota, Grzesiek, Radek i Sławek. 

Moje Camino - dzień 17.
Nie cierpię dużych miast na Camino.
A tym bardziej tak brzydkich jak Gijon.
Wczorajsze 45 km szło mi się wspaniale. Dzisiejsze 35, było dla mnie ... cierpieniem.
Nie wiem czy powodem tak słabego dnia było zmęczenie, brzydka pogoda, okropne krajobrazy czy - ilość wypitego wczoraj wina.
Najważniejsze że z każdym krokiem, z każdą chwilą, wraz z najlepszymi przyjaciółmi jakich tylko mogłem poznać na szlaku, jesteśmy coraz bliżej Santiago! ☺ 

Moje Camino - dzień 18.
Tydzień temu zostawiłem na trasie trekkingowe buty, w których wyruszyłem na szlak. Przestały mieścić się w nich moje stopy. 
Kupiłem chińskie, sportowe - o dwa numery większe od tych które noszę na co dzień. Są rewelacyjne! :)
Wczoraj z Grześkiem wysłaliśmy do Santiago mój aparat fotograficzny, który przestał działać kilka dni temu, oraz jego namiot.
Dziś wyruszyliśmy już o 6.30! W jednej sali spało ponad 60 osób. Rano wszystkie rzeczy były wilgotne.
Etap dość trudny, ale krajobrazowo ciekawy. Przejście przed gęsty las - przepiękne! 
Jeszcze raz powtórzę:
- Camino ma swój wyznaczony szlak! Prowadzi naprawdę pięknymi terenami. 
Tego nie zobaczysz z asfaltu (bo krócej) ani autobusu (bo krócej i szybciej). 
Camino de Santiago to droga wspaniała! Ale trzeba tą drogą naprawdę iść! :)
Dziś doszliśmy do położnej w dolinie miejscowości SOTO DE LUINA.
Do Santiago pozostało - 279 km ?

Moje Camino - dzień 19.
Zakochałem się w Camino, od pierwszego dnia. I ta miłość trwa. I trwać będzie !!! 
Jeśli wczorajszy etap wiódł przez gęsty las, to dzisiejszy przez dżunglę. 
Posłuchaliśmy rady wielu z Was i dziś przeszliśmy zaledwie 23 km. Do 11.30 :)
A potem, jak mówi Radek ... relaks :D
Pozdrowienia z CADAVEDO!!! 

Moje Camino - dzień 20 !!! :)
Czy warto słuchać rad osób, które były już na Camino? - zadawaliśmy sobie dziś to pytanie.
Odpowiedź jest prosta - NIE! :)
Jedyna cenna rada - zabierz wygodne buty - jest tak oczywista, że nie trzeba się nikogo radzić by to wiedzieć. 
Każde Camino jest inne. Każdy przeżywa to na swój sposób. I szkoda czasu na słuchanie cudzych "mądrości" :)
Zabierzesz za dużo rzeczy? I tak zostawisz w Albergach.
Za mało? Weźmiesz te które inni zostawili - zgadliście - w Albergach ;)
Spakuj się, weź to co uważasz za przydatne i ruszaj! Droga i tak wszystkiego Cię nauczy! :)
Od trzech dni pada przelotny deszcz. Czasem mokniemy, by za chwilę wyschnąć, a za kolejną spocić.
Dorota ma problemy z kostką, ale dzielnie idzie.
Dziś przeszliśmy 31 km.
Szlak prowadził, jak to na Camino Norte, pięknymi wzgórzami, dolinami, lasami, polami, plażami i klifami. 
Pięknie! Cudownie! Wspaniale!
"A droga wiedzie w dal i w dal..."

Moje Camino - dzień 21
Kiedy to minęło? 
Ta droga jest przygodą mojego życia. 
Camino codziennie zaskakuje i zmienia wszystkie plany.
Niezmienna jest tylko nasza "czwórka". Po tylu dniach Dorotę, Grzesia i Radka traktuję jak członków rodziny. 
Przyjaźń z Camino! :)
Dziś wyszliśmy o 6.30. Szliśmy leniwie, co kilka chwil przecinając autostradę, to z lewej to z prawej strony.
Szliśmy rozmawiając o kursach walut, giełdzie papierów wartościowych, pracy w Polsce i zagranicą, emigracji, trzech nieszczęściach jakie spotkały nasz kraj i jak mają na nazwiska :) Gadaliśmy też o naszym sposobie na życie - i co zrobić, by żyć jak kochamy. W drodze :)
I tak doszliśmy do przecudownie położonej miejscowości TAPIA DE CASARIEGO. 
I tu zostajemy na noc.
"W życiu piękne są tylko chwile..."
Nasza wciąż trwa ... TO CAMINO :D

Moje Camino - dzień 22.
Pożegnaliśmy się z północnym wybrzeżem Hiszpanii.
A było to rozstanie spektakularne! 
Od startu aż do miejscowości Ribadeo, szliśmy wspaniałym klifowym wybrzeżem, a widoki zapierały dech w piersiach! 
Przepiękne pożegnanie z Asturią! 
Przed nami (w drodze do Santiago de Compostela) ostatni region Hiszpanii - GALICJA.
Jesteśmy w miłym Alberge w San Xusto.
Do grobu Świętego Jakuba pozostało zaledwie - ok. 180 km 

Moje Camino - dzień 23
Szlak przez Galicje wiedzie przeważnie wąskimi asfaltowymi drogami przez góry, lasy i wioski.
Podejścia są długie, lecz niezbyt mocno nachylone.
Sprzyja to medytacji, modlitwie i rozmyślaniom. 
Dziś po 30 km i dojściu do Abadin okazało się, że w Alberge miejsca są już dawno zajęte. A nocleg za 20 euro, średnio nas interesował.
Rozpoczęła się najbardziej, jak do tej pory, gorąca dyskusja o dalszą część dnia.
Byliśmy blisko podziału grupy na dwie części. Zwolenników dalszego marszu i tych którzy chcieli pozostać i spać na sali sportowej. 
Zwyciężyła opcja marszu. 
Poszliśmy 15 km dalej. Dorota śpi w hotelu, a my na starym, pięknym hiszpańskim ... cmentarzu.
Padam ze zmęczenia. 

Moje Camino - dzień 24
Polecam wszystkim noclegi na cmentarzu! Towarzystwo wyjątkowo ciche ;) 
Trudno jest mi uwierzyć, że nasza droga tak szybko mija. Że ta najwspanialsza przygoda mojego życia pomału dobiega końca. Przyjaźń jednak pozostanie na zawsze!
Dziś zrobiliśmy 28 km. Doszliśmy do Baamonde i spotkaliśmy Ole, która wyszła na szlak 3 dni przed nami i zdawała nam relacje gdzie i za ile warto przenocować :) Ola - wielkie dzięki za pomoc! :)
Z ostatniej chwili:
Wymyliśmy się , zrobiliśmy i zjedliśmy jajecznicę, relaksujemy się w barze. Pewnie za kilka godzin pójdziemy spać ;)
Do Santiago de Compostela pozostało ....... 1OO km !!!

Moje Camino - dzień 25 
Wyruszyliśmy w deszczu już o 6.30 rano.
Pierwszy postój na kawę zaplanowaliśmy po 9 km i jak się okazało - postój ostatni.
Szliśmy z Grześkiem niezłym tempem, szukając miejsca na śniadanie. Szybko przeszliśmy najwyższy punkt na trasie Camino Norte (ponad 700m n.p.m) i w ogóle tego nie zauważyliśmy.
W końcu spotkaliśmy Artura, którego poznaliśmy kilka dni wcześniej i rozmawiając, żartując, czasem sprzeczając się o rzeczy nieistotne - w sumie dla zabicia czasu - doszliśmy do wspaniałego klasztoru w Sobrado. 
40 km przeszliśmy w niecałe 8 godzin. Czuby! :)
Ale co począć, gdy czym bliżej grobu św. Jakuba, tym nogi lepiej niosą :)Lub jak mówi Grzechu "czas szybciej leci, gdy się człowiek dobrze bawi".
Chwile po dotarciu, jakby w nagrodę, zaproszono nas na pyszny obiad :)Przy okazji zamykając nas w klasztorze na kilka godzin :)

Uwierzycie?
Moje Camino - dzień 26 !!!
JAK KOŃCZYĆ CAMINO TO Z PRZYTUPEM :)
Pierwszy raz podczas mojej drogi do grobu Świętego Jakuba, nie wiem od czego zacząć moją codzienną relację. 
Może więc tak ...
Wczoraj wieczorem siedząc w pięknej świątyni Cystersów w Sobredo, przeczytałem komentarz Kajetana o tym, że rok temu przeszedł te ostatnie 60 km - w jeden dzień. 
Wiecie jak to działa :)
Najpierw jest idea. Potem decyzja o jej realizacji.
Uznaliśmy jednak z Grzesiem, że wejście do Santiago de Compostela powinno być wyjątkowe! 
Pozdrawiamy więc Was dziś ... z polskiego Alberge w De Gozo! Zaledwie 5 km od katedry!
Przeszliśmy dziś 57 km i czujemy się - mimo tego - świetnie! :)
Nogi bolą, ale serce się cieszy! 
Jutro wielki dzień. Wspaniała chwila. 
Ale to nie będzie koniec!
Tej drogi nie możemy skończyć tak po prostu! Ale o tym później.
"Każdy ma takie Camino, jakiego potrzebuje"
"Nie ma na tym szlaku przypadków i przypadkowych ludzi" 
I mam na to dowody! Dziesiątki dowodów! 
Ale o tym innym razem :)
PS. Radek - synu marnotrawny - rodzina czeka na Ciebie w Santiago

Moje Camino dzień 27 - W Santiago de Compostela!
Nie ma mądrych słów, które oddałyby co czułem idąc ulicami Santiago, do grobu Świętego Jakuba. 
Więc nie będę się trudził :)
To nie jest koniec
Bo nasza Droga trwa i trwać będzie. 
Codziennie pokonujemy szlak najtrudniejszy -
CAMINO ŻYCIE

Dzień 27+1
Choć atmosfera miasta zachwyca, czas spakować plecak i ruszyć w kierunku Oceanu Atlantyckiego - do Fisterra!
Po to, by choć jeszcze przez kilka dni - wraz z Grześkiem, Radkiem i (gdzieś zagubioną ;) ) Dorotą - być razem! 
W drodze.

Moje Camino - dzień 27+2 :)
NA KONIEC ŚWIATA - FISTERRA 
Wciąż wracam w myślach do Santiago. Tych chwil gdy obejmowałem figurę Świętego Jakuba i modliłem się przed Jego grobem, dziękując i prosząc. 
Gdy siedząc na placu przed katedrą obserwowałem płacących, cieszących się i rzucających sobie w objęcia pielgrzymów. 
Wspaniałe chwile.
Szlak na "koniec świata" jest przedłużeniem naszej drogi. Dojdziemy tam jutro.
Camino jest takie, jakiego potrzebujemy. Jakie da nam Bóg. Nie da się go zaplanować i precyzyjnie zrealizować. Trzeba zaufać Panu i dać się porwać drodze. Wtedy dzieją się cuda! Prawdziwe! Których doświadczam każdego dnia.

Moje Camino - dzień 27+3 :)
FISTERRA - NA KRAŃCU ŚWIATA !!!
Po 30 dniach. Ponad 900 kilometrach. Dziś doszliśmy nad Ocean Atlantycki!
Siedzimy na klifie, gdzie zamierzamy spędzić noc. Spaliliśmy dziurawe skarpetki, stare koszulki, opakowanie po igłach ... :) Co by tradycji stało się zadość ;)
Największa przygoda mojego życia - dzieje się na Waszych oczach. Trzydziesty dzień! :)
Przed nami ostatni etap pielgrzymki ...
KIERUNEK MUXIA!!!
......................................................................
Moje Camino - dzień ostatni.
MUXIA!
Trudno wyobrazić sobie piękniejsze miejsce na pożegnanie z Camino, niż Sanktuarium w Muxii. 
Wczorajszą noc na skałach przy latarni morskiej w Fisterre i koniec dzisiejszego etapu - zapamiętam na zawsze.
Najwspanialsze wakacje mojego życia, pomału dobiegają końca.
>>> Grzesiek, Radek, Dorota - bez Was nic nie było by takie samo! 
Za wszystko co za nami ... i przed nami ;) BARDZO DZIĘKUJĘ !!! <<<
Na podsumowanie przyjdzie czas po powrocie do domu.
Dziś napiszę tylko ... 
Ten szlak wcale nie był taki jaki sobie wymarzyłem! Był znacznie, ale to znacznie lepszy!!!
Wszystkim dziękuję za wsparcie, rady, pochwały, ale i słowa krytyki :)
A do niezdecydowanych apeluję! 
Nie lękajcie się! Spakujcie plecak, załóżcie buty - i ruszcie odważnie na spotkanie z marzeniami ! 
Bo zrealizowane marzenia nie mają ceny! 

Moje CAMINO - rozstanie.
Wczoraj wraz z Grzechem, wróciłem z Muxi do Santiago - autostopem :) I poszło nam to wyjątkowo sprawnie. 
Moje ostatnie chwile w mieście Świętego Jakuba. Leżę na placu przed katedrą, obserwuję - nic nie robię :) Urzekła mnie atmosfera tego miejsca.
Co z pozostałą częścią "DRUŻYNY Z CAMINO" ? ;)
Radek właśnie wraca pieszo z Muxi do Santiago. Dorota pewnie siedzi w samolocie relacji Madryt - Warszawa. Grzesiek jedzie stopem do kraju. 
Ja? Zamelduję się w sobotę rano na lotnisku w Berlinie.
Wciąż nie mogę uwierzyć, że to wędrówki kres. 

PODZIĘKOWANIA.
To była najpiękniejsza droga jaką przeszedłem. Trzydzieści sześć dni w niebie, z prawdziwymi aniołami! 
Już to pisałem, ale powtórzę:
Moje Camino nie było takie jakie sobie wymarzyłem! Było znacznie, ale to znacznie lepsze!
Dziękuję Bogu za ten szlak! Jak tylko dziękować najbardziej potrafię!
Dziękuję za przyjaciół poznanych w drodze - Grześka, Radka i Dorotę. Spotkaliśmy się już drugiego dnia i towarzyszyliśmy sobie niemal do końca. Pomagaliśmy sobie, wspólnie się śmialiśmy, smuciliśmy, szliśmy, czekaliśmy, karmiliśmy. Przyjaźń na wieki! 
Dziękuję też za spotkanych pielgrzymów z całego świata. Szczególnie - Niemiec, Estonii, Francji, Hiszpanii, Węgier, Japonii, Bułgarii, Korei, Kanady i USA.
Dziękuję za wspaniałą pogodę! Temperatura nie przekraczała 27st.C, a opady które czasem się zdarzały, bardziej przypominały włączony zraszacz, niż ulewy które znamy z Polski.
Ogromne podziękowania dla tych, którzy gościli nas na noclegach. Za ich trud i ogromne serce. 
Dziękuję za małe cuda, których doświadczałem na szlaku - codziennie.
Bardzo dziękuję za modlitwę!
Dziękuję tym wszystkim, którzy wspierali mnie w drodze! Za pomocą FB jak i telefonu!
Choć szło mi się bardzo dobrze i nie miałem wielkich problemów, każde rady i słowa wsparcia dodatkowo motywowały. 
Kocham Was wszystkich! 
Zachęcam Wszystkich do podjęcia trudu pielgrzymowania!
To będzie niezapomniane doznanie! Wierzcie mi!

Buen   Camino!!!

GALEGIA ZDJĘĆ

bottom of page