top of page

WILNO - WESTERPLATTE

Przez cudowną Litwę, Suwalszczyznę, Mazury, Warmię i Pomorze. Szlakiem gotyckich zamków.

Bardzo długo planowaliśmy spakować sakwy, przymocować do roweru i ruszyć warmińsko - mazurskim szlakiem. Realizowaliśmy jednak inne plany podróżnicze. Teraz już wiemy, jak wiele traciliśmy. Jak wspaniałym regionem Europy, są Mazury z pobliską Warmią i Pomorzem. Chciało by się powiedzieć "cudze chwalicie swego nie znacie". To było ponad 800 km fantastycznej przygody, wśród niepowtarzalnych okoliczności przyrody.

Mapę znaleźliśmy gdzieś w necie i z niej chcieliśmy korzystać przy planowaniu wyprawy. W części udało się! Ale podróżowanie zgodne z wcześniejszym planem jest nuuuudne, więc już na początku pojechaliśmy w zupełnie innym kierunku.

Pociągiem z Dworca Głównego w Szczecinie, do Warszawy. Tam dosiadł się Konrad i ruszyliśmy w kierunku Suwałk. W czasie jazdy okazało się, że pociąg jedzie do Sestokai na Litwie, więc za drobną łapówkę uzyskaliśmy zgodę na kontynuowanie podróży dalej!

Po całonocnej podróży pociągiem, pojechaliśmy rowerami z małego litewskiego miasteczka Sestokai, do WILNA !!! Nie obyło się oczywiście bez błądzenia, jazdy bezdrożami, pytania tubylców o drogę i noclegu kilkanaście kilometrów od Troków, nad jeziorem bez plaży, za to z komarami. Drugiego dnia osiągnęliśmy pierwszy cel - stolicę Litwy.

W samym mieście atmosfera przedwojennego Wilna, przeplata się z nowoczesnością i pozostałościami po czasach ZSRR. Mimo wszystko jak napisałem w relacji na żywo, "wizyta w Wilnie to swego rodzaju podróż do przeszłości. Podróż wspaniała"

"... CO W OSTREJ ŚWIECISZ BRAMIE".

Matka Boża z Ostrej Bramy, czeka na swoje dzieci niemal na ulicy. Ciekawostką jest fakt, że niemal wszystkie msze jakie widzieliśmy odprawiane były - po polsku !

Miejsce która każdy Polak odwiedzić powinien! Tu leży matka, a z nią serce syna. Serce wielkie, bo Józefa Piłsudskiego. Mimo tylu lat od zakończenia II wojny światowej, Wilno wciąż w jakiś części pozostaje polskie. A przynajmniej taką ma duszę.

Z Wilna ruszyliśmy w kierunku Polski. Noc postanowiliśmy spędzić, w nieodległych pięknych Trokach.

Długo szukaliśmy odpowiedniego miejsca na nasz namiot. W końcu znaleźliśmy, tuż przy starym rosyjskim cmentarzu. Siedzący nad brzegiem jeziora wędkarz, widząc że rozstawiamy namiot zapytał. - Nie boicie się ??? - pokazując groby Rosjan. - Oni już nie żyją! - odpowiedziałem. Wędkarz najwyraźniej rozbawiony odpowiedzią, machnął ręką i zaczął powoli składać swoje rzeczy.

Nie mogliśmy sobie odmówić nocnej wizyty na zamku, który został wzniesiony w XIV–XV w. przez wielkiego księcia litewskiego Kiejstuta i jego syna Witolda, który w 1430 zmarł na zamku..

Chcieliśmy jak najszybciej wrócić na zaplanowaną wcześniej polską część naszej wyprawy. Jechaliśmy więc wiele kilometrów rowerem...

... ale w końcu postanowiliśmy poczekać na autobus. Kierowca podwiózł nas blisko 60km, i nie wziął za to ani grosza. W drodze podszedł do nas młody chłopak i z mocnym litewskim akcentem i zapytał. - Jesteście Polakami ? - Tak! - odpowiedzieliśmy - Ja też! - krzyknął radośnie

Wieczorem byliśmy już w Polsce, a Suwalszczyzna przywitała nas przecudownym krajobrazem. Po krótkich negocjacjach udało nam się rozstawić namiot na polu obok pięknego, czystego jeziora. A jak? Za darmo !!!

Jeszcze tylko ognisko, kiełbaski, słodycze, piwo, mapa, ustalanie trasy na kolejny dzień i sen.

Na odpoczynek zasłużyły też nasze rowery.

Polską część tripu rozpoczęliśmy od wizyty w Sejnach. To ładne miasteczko z prześliczną bazyliką. Na plebanii podładowaliśmy telefony, zostawiliśmy rowery i ruszyliśmy na zwiedzanie miasta.

Druga część wyprawy, wiodła jednym z najładniejszych regionów naszego kraju. Różnymi drogami, polami, wioskami, miasteczkami i miastami. Spotykaliśmy wiele ciekawych osób i zobaczyliśmy wiele cudownych miejsc. Ale o tym, na kolejnych fotkach!

Suwalszczyzna urzekła nas architekturą i krajobrazem.

Mijaliśmy wiele pięknych drewnianych kościółków.

Zboczyliśmy też z drogi, by odwiedzić pokamedulski klasztor w Wigrach. Jeśli będziecie gdzieś w okolicy, musicie koniecznie tam zajechać!

Któregoś wieczora jak zawsze długo szukaliśmy noclegu. Znaleźliśmy cichy kącik na trawie, tuż przy jeziorku. I gdy zaczęliśmy przygotowania do wieczornej uczty, nagle zatrzymał się samochód, a z samochodu wyszedł właściciel pola namiotowego. Z żoną i psem! Psa oczywiście, puścił biegiem w naszym kierunku. Gdy udało nam się uniknąć zagryzienia, rozpoczęliśmy wzruszającą opowieść o naszej rowerowej wyprawie - z rowerami i namiotem, ale bez pieniędzy. Podziałało!!!

O jeziorach mazurskich mówi się, że są jednym z "cudów natury". I wiecie co ??? Dobrze się mówi !!!

Dla tych czystych jezior, świeżego powietrza, niesamowitej atmosfery i widoków warto tam wrócić. I z pewnością - WRÓCIMY !!!

Praktycznie codziennie wieczorem opracowywaliśmy na nowo trasę wyprawy, rano ją jeszcze raz zmienialiśmy, a w czasie jazdy nabierała finalnego kształtu.

Za namową właściciela, o którym Wam pisałem 4 fotki temu, odwiedziliśmy WILCZY SZANIEC. Kwaterę wojenną Adolfa H.

793859_771292196249012_5878256070392966229_o.jpg

793859_771292196249012_5878256070392966229_o.jpg

To właśnie tu, w samym sercu Mazur znajdują się porośnięte lasem ruiny kwatery głównej Adolfa Hiltera. Zamaskowane miasteczko w lesie - 200 budynków: schrony, baraki, 2 lotniska, elektrownia, dworzec kolejowy, urządzenia klimatyzacyjne, wodociągi, ciepłownie, dwie centrale dalekopisowe. W 1944r. mieszkało tu ponad 2000 osób. 20 lipca 1944 roku pułownik hrabia Claus Schenk von Stauffenberg dokonuje tu nieudanego zamachu na Adolfa Hitlera.

Kolejnym miejscem który musicie, ale to naprawdę musicie odwiedzić jest sławne Sanktuarium Maryjne w Świętej Lipce, którego kustoszami od początku powstania aż do dzisiaj są Ojcowie Jezuici, już od średniowiecza przyciągające pielgrzymów nie tylko z Prus i Warmii, ale nawet z dalekich stron Polski. Święta Lipka - to także obiekt zabytkowy niezwykłej wartości, zaliczany do najwspanialszych okazów późnego baroku w Polsce.

W tych przepięknych okolicznościach przyrody postanowiliśmy zjeść śniadanie.

Jeśli są w śród fanów naszego bloga osoby z Reszla lub okolic musimy powiedzieć, że zazdrościmy Wam! Bo właśnie to małe miasteczko zrobiło na nas fantastyczne wrażenie.

Największą atrakcją Reszla jest zamek biskupów warmińskich. Ładny i z zewnątrz ...

... jak i wewnątrz!

Byliśmy też na zamku w Kętrzynie.

Zamek w Lidzbarku Warmińskim to jeden z najcenniejszych zabytków w Polsce. Przynajmniej tak twierdzi Wikipedia. Ja osobiście zgadzam się z tym zdaniem.

Dzierzgoń na zawsze przejdzie do historii tego tripu. Ponad 50 km jazdy w deszczu i pod silny wiatr, by zobaczyć stare krzyżackie zamczysko. Okazało się że zamek został opuszczony przez krzyżaków z powodu "złego ducha" który go opanował i popadł w ruinę już w ... XV wieku ! Czemu nikt nam o tym nie powiedział ???

Przed zakończeniem kilka słów o - BOCIANACH! Towarzyszyły nam niemal bez przerwy podczas drogi przez Litwę, Mazury, Warmię i Pomorze. Co ciekawe znikały, gdy błądziliśmy! Gdy tylko odnajdowaliśmy drogę, pojawiały się na nowo!

Pomału nasza wyprawa zmierzała do wielkiego finału. Za kilometry i przygody wznieśliśmy więc toast - W ŻUBRÓWCE!

Choć t przed wyjazdem takiego zakończenia nie planowaliśmy (zresztą jak wielu rzeczy), z Malborka przy fatalnej pogodzie ruszyliśmy w stronę morza. I dojechaliśmy!

A naszą rowerową podróż zakończyliśmy z wielkim przytupem. Wręcz patetycznie. "... bo każdy ma jakieś swoje WESTERPLATTE..." I Ty, i ja, i Wy" - AMEN

  • b-facebook
bottom of page