top of page
Szukaj

Podlasie - dzień po dniu

  • Zdjęcie autora: Sławek Ostaszewski
    Sławek Ostaszewski
  • 2 wrz 2017
  • 4 minut(y) czytania

DZIEŃ 1 Tuż po przyjeździe ochoczo ruszyłem do centrum miasta. Po drodze odwiedzając cerkiew św. Mikołaja. Akurat odbywało się prawosławne nabożeństwo i ... zachwyciło mnie! Oprawa, wystrój wnętrza jak i niesamowite śpiewy chóru jak i kapłana sprawiły, że spędziłem tam ponad godzinę. Coś wspaniałego! Rynek robi pozytywne wrażenie, lecz przyległy do niego Pałac Branickich wraz z parkiem jest doprawdy przepiękny. Aktualnie odbywa się tu koncert typu Dancing - więc pozwólcie że zakończę moją relację. PARKIET CZEKA!!! :) PS. Mam dla Was jeszcze zabawną historię. Posłuchajcie! O 14 dojechał Radek. Zakwaterowaliśmy się w schronisku studenckim i udaliśmy do centrum na obiad. Radek wpadł na pomysł, by iść do Pizzerii Brooklyn. Podobno najlepsze żarcie w mieście. By się tam dostać musieliśmy przejść przez kanał. Radek z telefonem w dłoni prowadził, aż do jego brzegu. Kanał płynął, lecz nie było kładki. Nie było jej też na mapie. Ale Radek stwierdził: - Przecież mogła być jakaś dzika. Niezły początek wyprawy. Miejsca i piękne i smaczne są - lecz nie wiem czy z Radkiem tam dojdę :)

DZIEŃ 2 Cały dzień bardzo, ale to bardzo, bolały mnie mięśnie nóg i stopy. Kilka meczy w piłkę nożną ,w zeszłym tygodniu, dało o sobie znać. Stękałem, marudziłem, przeklinałem - ale szedłem. Odwiedziliśmy TYKOCIN! Rynek, drewniane domki, wspaniały kościół, klasztor, zamek, synagoga, oraz niesamowity klimat miejscowości sprawiają, że jest to punkt obowiązkowy każdej wizyty na Podlasiu! Znajduje się tu również pamiętna brama do knajpy z filmu "U Pana Boga w ogródku" :) Byliśmy również w wiosce bocianów, PENTOWIE. Ale one akurat, już udały się do ciepłych krajów. Oraz w uroczych KIRMUSACH, odwiedzić żubry. Te akurat były i nic nie wskazuje na to, by w najbliższym okresie gdzieś odleciały. Wędrowaliśmy przez piękne pola, urocze wioski i kładką przez kawałek NARWIAŃSKIEGO PARKU NARODOWEGO w Kurowie oraz WANIEWIE, gdzie śpimy - w namiocie. To był piękny i męczący dzień! DOBRANOC! :)

DZIEŃ 3 Dzisiejszy dzień miał jakby dwie części. Rano kładką i tratwą, napędzaną siłą własnych mięśni, forsowaliśmy Narew między WANIEWEM, a ŚLIWNEM. Ekstra wrażenia! Potem pieszo udaliśmy się przez Izbiszcze i Topilec, szutrowymi drogami pomiędzy pięknymi polami i łąkami, do BACIUT. Skąd dwoma autobusami (przez Białystok) dojechaliśmy do miejscowości RYBOŁY. Po tej stronie Narwi wioski są jeszcze bardziej malownicze. Stoją w nich przepiękne cerkwie, prawosławne krzyże, a mieszkańcy posługują zabawną mieszanką języka polskiego, białoruskiego, ukraińskiego i rosyjskiego. A skoro już jestem przy tubylcach to z bólem serca muszę przyznać, że są o wiele wiele bardziej przyjaźni i otwarci niż mieszkańcy mojego regionu. Nie obrażajcie się, ale taka jest prawda ;) Ochoczo sami nas zagadują udzielając ciekawych informacji o okolicy, jej historii, mieszkańcach, dojności krów, wydajności żyta z jednego kwintala... itd. itp. Kocham i gorąco pozdrawiam wszystkie osoby jakie spotkaliśmy w KANIUKACH, CIEŁUSZKACH i PUCHŁACH!!! :) Kolejny raz śpimy w namiocie, zaledwie 20 metrów od brzegu "polskiej Amazonki" i 200 metrów od przecudnej cerkwi we wspomnianej już miejscowości PUCHŁY. Jak tylko wrócę obiecuje szerszą fotorelację z wyprawy. A teraz - WSZYSTKIM mówię DOBRANOC!

DZIEŃ 4 Pozwólcie, że na początek pojadę cytatem z Was :) "Świat na Podlasiu jest piękny, spokojny, wręcz sielski. Ludzie żyją bez pośpiechu, zupełnie inaczej niż w mieście. Są bardzo otwarci i przyjaźni dla innych, mimo iż sami mają niewiele to tym co mają chcą się podzielić z innymi ❤️. Podlasie uwodzi i uzależnia... strzeżcie się!" Po tym co widziałem i czego doświadczyłem zgadzam się z Wami w stu procentach! Dziś po szybkim zwinięciu namiotu pieszo ruszyliśmy na dalszą część szlaku, przez magiczną KRAINĘ OTWARTYCH OKIENNIC. Musicie kiedyś odwiedzić klimatyczne SOCE, w których to starsza pani poczęstowała nas gruszkami opowiadając przy tym co ją martwi i cieszy we współczesnym świecie. Jak i o tym, że ostatnio w Socach swój program kręcił Karol Okrasa - i nawet krowy doił :) Dalej nasz szlak wiódł przez TRZEŚCIANKĘ, w której można podziwiać zieloną cerkiew ze złotymi kopułami, oraz malutkie Ancuty ze śliczną kładką nad Narwią, która prowadziła do miejscowości... Narew. Tu wsiedliśmy do autobusu i pojechaliśmy, kolejny już raz, do Białegostoku. Szybka rezerwacja miejsca w schronisku i kolejny autobus do SUPRAŚLA. Uroczego miasteczka w cieniu wspaniałego monastyru, który udało się podnieść z ruin po tym jak wycofujące się w 1944 roku wojska niemieckie wsadziły w powietrze. Aktualnie (g.20.20) siedzimy w autobusie powrotnym do stolicy Podlasia. Jeszcze tylko wieczorna wizyta na Rynku, schronisko, kąpiel i spanko. Bo jutro ... ruszamy jeszcze bardziej na wschód. Sprawdzić jak TAM wygląda życie :) Do napisania Kochani!

DZIEŃ 5 W 1679 roku Jan III Sobieski przekazał KRUSZYNIANY rotmistrzowi tatarskiemu Samuelowi Murzy Krzeczkowskiemu i jego żołnierzom. Tak zaczęła się ponad 300 letnia historia związana z obecnością Tatarów w Polsce. W Kruszynianach odwiedziliśmy najstarszy na ziemiach polskich meczet, stary tatarski cmentarz, jak i samą wioskę. W dalszą drogę do KRYNEK pojechaliśmy autostopem. Tam odwiedziliśmy cerkiew, oraz cmentarz prawosławny i żydowski. A raczej to co z niego zostało. Same Krynki również przechodziły swoje wzloty i upadki. W 1914 roku liczyły ponad 10 tysięcy mieszkańców, a 90% stanowili Żydzi. Aktualnie miasto zamieszkuje ok. 3 tysięcy osób wyznania katolickiego i prawosławnego. Ale wróćmy do naszej wyprawy. Postanowiliśmy dziś zapuścić się na Podlasie, które rzadko odwiedzają turyści. A był to spacer wspaniały! Przeszliśmy pieszo szlak z Krynek przez niemal zapomniane przez cywilizację JUROWLANY, niesamowicie klimatyczne i najładniejsze HARKAWICZE, swojskie SUKOWICZE, do SZUDZIAŁOWA skąd busem pojechaliśmy do SOKÓŁKI. Bowiem nie mogłem sobie odmówić wizyty w kościele znanym z filmu "U Pana Boga za piecem" i jego pozostałych części. U proboszcza wszystko w porządku, organista wciąż prowadzi chór, a dzwony nadal czasem biją fałszywie ;) Mocno zmęczeni ale szczęśliwi wracamy pociągiem do Białegostoku, gdyż dziś śpimy na CAMPINGU DOJLIDY. Jutro naszej wyprawy dzień ostatni! Macie jakieś pomysły gdzie warto jeszcze pojechać? Musi to być jednak nie dalej niż 40 km od stolicy Podlasia ;) Czekamy na Wasze rady! PS. Już teraz zapraszam Was na obszerną fotorelację tuż po powrocie do Szczecina!


 
 
 
  • b-facebook
bottom of page